Rozpostarte żagle

z Brak komentarzy

Rozpostarte żagle pokazują że jacht płynie. Jeżeli nie płynie to szuka wiatru, jest gotowy na jego przyjecie wtedy, kiedy się pojawi. Z uwagi, że w ostatnim czasie sporo pływam zacząłem się zastanawiać czy istnieją jakieś analogie pomiędzy żeglarstwem a codziennym życiem. Pojawiło się w mojej głowie pytanie: czy mogę się czegoś nauczyć spędzając tak dużo czasu na wodzie?

 

Kurs – Cel

Kiedy wypływam z portu obieram jakiś cel. Czasem jest to podróż do jakiegoś konkretnego miejsca a czasem po prostu popływanie, ćwiczenie zwrotów itd. Aby dotrzeć do danego celu muszę obrać odpowiedni kurs. Kurs ten jednak nie jest zależny jedynie od położenia celu ale zależy także od kierunku wiatru jaki aktualnie wieje. Jak pewnie się domyślacie nie da się płynąć pod wiatr. W takiej sytuacji zachodzi konieczność halsowania czyli inaczej mówiąc płynięcia zygzakiem tak aby wykorzystywać wiatr przeciwny na swoją korzyść i dotrzeć do celu.

No cóż warto w życiu mieć określony cel, ten główny ale też i te mniejsze codzienne po to aby wiedzieć dokąd „płyniemy”. Realizując cele i zadania możemy spotkać różne okoliczności zewnętrzne, które czasem będą nam pomagać a czasem wręcz przeciwnie. To od tego w jaki sposób poradzimy sobie z „niesprzyjającymi wiatrami” będzie zależało to czy osiągniemy cel czy też nie. W żeglarstwie i w życiu nie warto robić nic na siłę lepiej znaleźć sposób jak ominąć lub wykorzystać dla siebie te niesprzyjające okoliczności.

 

Prędkość manewrowa – dokonywanie zmian

Kiedyś płynąc przygotowywałem się do wykonania zwrotu. Robiłem to punkt po punkcie jak w książce, a mimo to nagle stanąłem w linii wiatru i nie mogłem się ruszyć. To taki moment że ciężko jest zmienić kurs na nowy i ciężko też jest wrócić na poprzedni. Kiedy wreszcie jakoś sobie z tym poradziłem i dopłynąłem do portu, jeden ze znajomych, który obserwował całą sytuację z brzegu zapytał: czy wiem dlaczego tak się stało że podczas robienia zwrotu jacht stanął? Po chwili sam odpowiedział: zabrakło Ci prędkości.

 

Różna jest „prędkość” zmian jakie dokonują się w naszym życiu. Czasem nie mamy na to wpływu bo są to zmiany zewnętrzne. Jest jednak jakaś cześć, za które my odpowiadamy i my je podejmujemy. Warto zadbać o to by planowana zmiana cechował się odpowiednią dynamiką tak aby „zwrot” przebiegł bez zakłóceń. Zbyt wole, opieszałe podejście do zmian może spowodować że utkniemy a nawet możemy wrócić do starego kierunku, który przecież chcieliśmy zmienić.

 

Kąt martwy – musisz odpaść żeby płynąć

Kiedy płyniesz mając wiatr z przodu jachtu i skierujesz dziób jachtu dokładnie do linii wiatru staniesz. Jednak zarówno na lewo jak i na prawo od tego punktu jest obszar, w którym w dalszym ciągu jacht nie płynie. Te obszar nazywamy w żeglarstwie kątem martwym. Zbyt ostre trzymanie kursu może spowodować wejście w kąt martwy i utratę prędkości. To co w takich przypadkach robię manewr odejścia z linii wiatru popularnie zwany „odpadaniem”. Innymi słowy nieco zmieniam bieżący kurs po to by nie tracić prędkości i w efekcie dopłynąć do celu.

Tak sobie myślę że czasem zbyt agresywne, pozbawione pewnego balansu, nieuwzględniające innych, dążenie do celu może spowodować odmienne rezultaty od oczekiwanych. Być może że znacznie dłużej będziemy podróżować do celu a w skrajnym przypadku możemy nie dotrzeć do miejsca, na którym nam tak bardzo zależy.

 

Zakończę żeglarskim pozdrowieniem „Ahoj” i zapraszam do lektury kolejnej części „żeglarskich opowieści” już wkrótce…

 

Obserwuj Tomasz Janik:

Ostatnie wpisy od

Zostaw komentarz